Leżał pod płotem i umierał. Wyglądał, jakby ktoś podciął mu gardło

Ludzie przechodzili obojętnie przy konającym pod płotem kotem. "Niech zdycha to czarny kot, tylko przynosi nieszczęście" - to komentarz sąsiada, mieszkającego obok płotu.

Kot umierał z bólu, głodu i strachu. Spojrzenia przechodniów były obojętne na konającego kota w mękach. Ten biedny, mały kotek leżący pod płotem nie mógł ruszyć się, jeszcze oddychał, ale to było łapanie tchu, ostatkiem siły.

Zlitowała się Pani Beatka i wraz z córką wzięły kota do domu i zadzwoniły po pomoc do nas, do organizacji ratującej życie zwierzętom. 

- "Mamy kota, całego we krwi i ropie, jedną stronę głowy wraz z szyją i uchem ma zapuchniętą i w ogromnym stanie zapalnym. Pomóżcie, my nie mamy pieniędzy. Ratujmy go."

Nasza dyżurna wolontariuszka odpowiada, oczywiście ratujemy go.

U weterynarza okazało się, że trzeba przeprowadzić operację wycięcia tkanek martwych, że aparat słuchowy jest pocięty i trzeba go odbudować. A martwica jest tak głęboka, że leczenie będzie długotrwałe.

Leczymy, operujemy Gucia kolejny raz, tkanki nie leczą się po tak silnym zakaźeniu. Kotek pod płotem musiał leżeć długi czas, bo stan zapalenia tkanek i martwicy rozprzestrzenił się głęboko poza raną.

Prosiliśmy już o wsparcie i prosimy jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. Rany pękają, odnawiają się, a my nie mamy funduszy na kolejne zabiegi.

Prosimy o wsparcie Gucia, on doznał ogromnej krzywdy od człowieka. My jesteśmy biedni, jesteśmy wolontariuszami. Bez Ciebie nie uratujemy Gucia.

Można Cię, Darczyńco, prosić o pomoc?