Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kolejna historia i po raz kolejny ten sam scenariusz. Głodne kocie maleństwa, które nagle materializują się w czyimś ogrodzie. Czy to przypadek, że akurat w ogrodzie ludzi, którzy kochają koty i zawsze starają się im pomóc?
Maluszki, niespełna 8 tygodniowe, przerażone, wtulone w siebie. Kociaki zostały zabrane, zabezpieczone i nakarmione. Były tak głodne, że gryzły ręce osoby nakładającej im na miseczki. Ale to niestety nie był ich jedyny problem. Już po paru chwilach od zabezpieczenia ich okazało się, że mają tak potworną biegunkę, że po prostu z nich kapie. W tej sytuacji jedynym wyjściem było umieszczenie ich w kocim szpitalu.
Wykonano im testy w celu wykluczenia chorób zakaźnych, na szczęście okazały się ujemne. Jednak maluszki były mocno odwodnione, miały bardzo podrażnione okolice odbytu co świadczyło o tym, że biegunka jest nie od dziś.
Takiej masy świerzbu w uszach już dawno nie widzieliśmy, do tego oczywiście stado pcheł i armia robactwa wszelkiego rodzaju.
Na szczęście maluchy mają apetyt, widać, że walczą i chcą żyć. Muszą pozostać w szpitalu na obserwacji i niestety na ciągłych wlewach, do momentu, aż praca jelit się ustabilizuje. Po raz kolejny chciałoby się napisać - człowieku, po co rozmnażasz, skoro nie chcesz tych kociąt. A jeśli już są, to czemu nie próbujesz im znaleźć domu w cywilizowany sposób, tylko porzucasz. To pytania retoryczne i nigdy nie uzyskamy na nie odpowiedzi.
Skupmy się zatem na ratowaniu tych maluszków, bo one nie zawiniły nawet tym, że przyszły na świat. Za każde wsparcie będziemy wdzęczni. Maluszki otrzymały imiona Indi i Inka.
Ładuję...