Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za pomoc dla maluszków. Wszystkie kociaki dzięki wdrożonemu leczeniu wróciły do zdrowia. Wszystkie też są już w nowych domach :)
Na efekty porzucenia, wyziębienia i stresu, nie trzeba było długo czekać. Maluchy się pochorowały. Są w trakcie leczenia.
Każdy z nas choć raz w życiu próbował posklejać w całość coś rozbitego. Coś, co stanowiło jakąś wartość sentymentalną. My za każdym razem, kiedy otrzymujemy informację o porzuconych kotach to z miejsca zdarzenia, opowieści ludzi, którzy nie przeszli obojętnie, z widoku porzuconych zwierząt, próbujemy właśnie skleić ich historię. I wierzcie, nigdy nie była to dobra historia...
Zawsze występuje w niej człowiek zły, człowiek bestia, traktujący zwierzęta jak śmieci, znęcający się nad nimi i człowiek, który nie przechodzi obojętnie obok wobec ich krzywdy.
„Pan Bóg zmarkotniał, gdy patrząc na Ziemię, na to co stworzył (a stworzył niemało), stwierdził ze smutkiem, że to ludzkie plemię, to Mu się jednak nie bardzo udało.” /Jan Klimek/ Nie na darmo Bóg zmarkotniał, możliwe, że był to koci Bóg, który czuwał nad trójką malutkich czterotygodniowych kociątek porzuconych świadomie w lesie na pewną śmierć.
Ktoś musiał je zabrać od matki, której tak bardzo jeszcze potrzebowały i skazać na cierpienie maluchy i matkę. Bo kociej macierzyńskiej miłości może zazdrościć niejeden człowiek. I pewne jest, że matka nawoływała maluchy i biegała zrozpaczona po okolicy. Jakim człowiekiem trzeba być, by tak postąpić… Jak może spać spokojnie, patrząc na oszalałą z rozpaczy matkę i żyć z myślą, że przyczynił się do śmierci jej dzieci. Nie wiemy, czy można go nazwać człowiekiem? Mamy nadzieję, że nigdy nie dowie się, że kotki zostały znalezione w lesie, a my zostaliśmy powiadomieni o tym fakcie. Mamy nadzieję, że karma wróci…
Cała trójka - Fanta, Mirinda i Sprite została obejrzana przez weterynarza. Dwójka z nich ma chore oczka i są one zakraplane. Na szczęście nie wymagały pobytu w szpitaliku, więc trafiły do domu tymczasowego.
Są radosne, wesołe, ciekawe świata, ale bardzo brakuje im mamy. A kiedy próbują ssać się nawzajem, szukając „cycusia” u rodzeństwa, to łzy cisną się do oczu - smutny to bardzo widok. Śpią wtulone jeden w drugiego i trzeciego, jakby wiedziały, że mają tylko siebie.
Apetyt im dopisuje, z lubością piją kocie mleko. Ich opiekunka zastępuje im mamę, tuli, głaska, uczy korzystać z kuwety. Mamy nadzieję, że jeszcze ich życie przyniesie im wiele radości i nigdy na swej drodze nie napotkają złego człowieka.
Wszyscy dzwonią, proszą o pomoc dla kociąt bezdomnych, porzuconych. Nie umiemy odmówić, nasze domy tymczasowe zapchane, szukamy na cito tymczasowych domów dla kotek z małymi dziećmi… A przed nami przepaść.
Boimy się zrobić krok do przodu, bo wiemy, że wpadniemy do niej, a tam pustka, tam nie ma nic. I tylko w Was nasza nadzieja, że nie zostawicie nas samych z kotami i brakiem pieniędzy na wszystko, że wygrzebiecie jeszcze parę groszy i nam pomożecie. Potrzebna nam karma i mleko dla maluchów, musimy je odrobaczyć, wyleczyć chore oczka, a w przyszłości zaszczepić. Jak mantrę powtarzamy słowa: pomóżcie nam ratować kocie życia.
Ładuję...