Kotka może umrzeć, bo nie ma pieniędzy na leczenie

Zbiórka zakończona
Wsparło 80 osób
2 010 zł (100,5%)

Rozpoczęcie: 10 Listopada 2019

Zakończenie: 24 Stycznia 2020

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
19 Stycznia 2020, 19:09
Karta informacyjna wizyty w klinice

Publikujemy kartę z wizyty Irenki w klinice, a otrzymane faktury dodamy wkrótce.

Kochani,

prosimy Was o pomoc. Nie w swoim imieniu. W imieniu Irenki... Irenka jest kotem wolno żyjącym na jednej z podinowrocławskich wsi. Przychodziła na jedzenie do p. Moniki, spała z innymi dokarmianymi kotami tam, gdzie akurat było można – budynki gospodarcze, stodoła... Jest niczyja jak mnóstwo wiejskich kotów. Po prostu jest.

Jakiś czas temu Pani Monika zauważyła, że kotka gorzej je, chudnie. I tu rozpoczyna się dramatyczna historia i już teraz wyścig z czasem. Wizyty u weterynarzy, liczne badania, zmiany lekarzy prowadzących... To trwa już kilka miesięcy. Są chwilowe drobne poprawy, ale NIKT nie wie, co kotu jest. Każdy z weterynarzy chce pomóc, ale nie chce też szkodzić. Ciężko podawać leki, kiedy nie wiadomo na co. Leczyć objawy, a nie przyczyny, to szybka droga do wywołania powikłań.

Pani Monika na kota niczyjego wydała już mnóstwo pieniędzy. I nadal nic nie wiadomo. A stan kota jest coraz poważniejszy – zaczyna zbierać się woda w powłokach brzusznych i tylnych łapach, stwierdzono powiększoną jedną komorę serca, są podejrzenia najróżniejszych chorób, ale wyniki badań nie wskazują jednoznacznie na żadną z nich.


Nie nam to oceniać. Kotka była u kilku niezależnych weterynarzy z naszego miasta i żaden nie wskazał jednoznacznej diagnozy. Oczywiście nie mamy do nikogo pretensji, cieszymy się, że pomogli na tyle, na ile mogli i nie pozorowano leczenia kota. Ale kotka Irenka nadal potrzebuje diagnozy i leczenia. Weterynarze z Inowrocławia zasugerowali szukać pomocy u specjalistów z innych miast. I JEST SZANSA! We wtorek 12 listopada niczyja kotka Irenka może mieć wizytę w Poznaniu, w Klinice Małych Zwierząt.

Pierwsza wizyta to koszt ok. 400 zł. W jej skład wchodzi diagnozowanie, być może hospitalizacja. A potem? O ile będzie diagnoza – opcje są dwie, w zależności od wyników badań: hospitalizacja i leczenie w Poznaniu lub powrót pod opiekę p. Moniki i dalsze leczenie stacjonarne. Wszystkie opcje związane są z kosztami, zapewne sporymi. Pani Moniki nie stać na takie wydatki, a tak naprawdę nie wiadomo, w jakich kwotach zamknie się diagnozowanie i leczenie. My też nie jesteśmy w stanie pokryć tych kosztów. Czy oznacza to, że Irenka ma zostać sama? W bólu i z nieleczoną chorobą? Bo jest niczyja?

Być może kotkę Irenkę od szczęśliwego życia w zdrowiu dzielą pieniądze, których ani Pani Monika, ani my nie mamy. Być może jest szansa, aby żyła jeszcze długo i szczęśliwie. Być może. Czy pieniądze mają decydować o życiu kota? Niestety tak właśnie jest... Czasu mamy niewiele. Zarówno do możliwej wizyty w Poznaniu, jak i ze względu na chorobę. Nie wiemy, jak szybko postępuje, jak wpływa na organizm kota i jak długo Irenka jest w stanie jeszcze żyć bez wdrożonego właściwego leczenia.

Wierzymy jednak, że wspólnie uda nam się wygrać z czasem. Uda się uzbierać na wizytę w poznańkiej klinice i na dalsze leczenie Irenki. Wierzymy, że wspólnie z Wami nie pozwolimy umrzeć kotu, tylko dlatego, że zabrakło mamony...

Pomogli

Ładuję...

Organizator
16 aktualnych zbiórek
119 zakończonych zbiórek
Wsparło 80 osób
2 010 zł (100,5%)