Zmasakrowana kotka prosi o pomoc!

Wsparło 71 osób
3 475 zł (43,43%)
Brakuje jeszcze 4 525 zł

Rozpoczęcie: 1 Maja 2024

Zakończenie: 1 Października 2024

Godzina: 01:01

Kotka prosiła o pomoc,  podchodziła do komórki, gdzie nasza karmicielka dokarmia koty wolno bytujące i głośno płakała.

Ktoś zrobił kotce krzywdę. Lukrecja siedziała pod komórką, gdy ktoś przechodził głośno płakała. Nasz wolontariusz pojechał na miejsce i usłyszał od mieszkańca:

-"Ten śmierdzący kot siedzi przy komórkach już od kilku dni. Wcale nie można tam podejść, bo zaczyna  wyć. A muchy to latają tam jak przy wychodku. Trzeba to gdzieś zgłosić, żeby choroby jakiejś od tego nie było."

Kotka Lukrecja głośno prosiła o pomoc. Usłyszała ten przeraźliwy płacz karmicielka kotów wolno bytujących i nas zawiadomiła.

- "Bardzo Was proszę, pomóżcie tej kici, zjedzą ją muchy, te rany są mocno zainfekowane. Ta kotka strasznie cierpi, ona umiera na moich oczach."

Lukrecja została pocięta żyletą, nożem lub jakimś innym ostrym narzędziem.

Rozpoczęliśmy intensywne leczenie. Kotka jest w szpitalu dla zwierząt. Jest grzeczna, miła i wdzięczna za ratowanie życia. 

Serce pęka, gdy patrzy się na niewinne zwierzątko, które cierpi z winy człowieka. Jakim trzeba być okrutnym oprawcom, żeby zrobić takiemu bezbronnemu maleństwu krzywdę.

Lukrecja jeszcze długo będzie w szpitalu dla zwierząt. W rany wdała się martwica. Kotka jest bardzo grzeczna, daje robić przy sobie wszystko. Przy bolesne zabiegach oczyszczania ran, zastrzykach i kroplówkach siedzi spokojnie, z ogromnym zaufaniem do ludzi.

To zaufanie do człowieka było jej przekleństwem, omal nie straciła życia. Ratujemy Lukrecję, ale Ciebie Darczyńco prosimy o pomoc. Jesteśmy wolontariuszami i możemy dać Lukrecji serce i opiekę, ale z naszych pustych kieszeni nie zapłacimy za jej ratowanie w szpitalu a to ogromne koszty.  Czy możesz choć troszkę pomóc?

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 71 osób
3 475 zł (43,43%)
Brakuje jeszcze 4 525 zł