Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, dzięki Wam Bubkę nie bolą już ząbki :) Jesteście wspaniali, pięknie Wam dziękujemy <3
Kiedy wydarza najgorsza rzecz, jaką możecie sobie wyobrazić, to czujecie się strasznie. Ale kiedy słyszycie od innych, że ta Wasza historia to wcale nie jest oryginalna i wielu przed Wami miało tak samo, to chyba czujecie się jeszcze gorzej. Ja się tak czułam.
Po tym, jak odszedł mój Pan, ludzie po prostu wystawili mnie przed klatkę. Sądziłam, że coś tak strasznego spotkało tylko mnie jedną na całym świecie, bo przecież ludzie są dobrzy i tylko ja spotkałam tych kilkoro jedynych na całej Ziemi, którzy dobrzy nie są. W lecznicy dla zwierzątek dowiedziałam się, że chyba więcej niż połowa kotków to przeżywa. Proszę Was, jeśli macie kotki, powiedźcie swoim bliskim, żeby nas nie wyrzucali, kiedy Was zabraknie. Wiele lat temu mój Pan zabrał mnie z ulicy gdzie, często byłam głodna, było mi zimno i spałam w piwnicach. Zabrał mnie do swojego domku, dostałam miseczki, posłanko koło kaloryfera, ale i tak z niego nie korzystałam, spałam zawsze z moim Panem. Wiecie jak ja się potwornie bałam, kiedy znowu znalazłam się na ulicy? Ten cały koszmar miał się powtórzyć.
Najgorsze nie było nawet to, że będę głodna, że zmarznę, ale to, że mnie już nigdy nikt nie przytuli, nie pogłaszcze, że nie ma już mojego Pana, że nie zaśniemy razem przytuleni. Po kilku dniach mili Państwo zabrali mnie z ulicy i zanieśli do cioć. Siedzę w lecznicy dla kotów, mam co jeść, co pić, nie marznę, ale nie mogę podreptać do mojego człowieka i położyć się na kolankach. Nie mogę, bo nie mam swojego człowieka. Ciocie obiecały, że poszukamy mi nowego domku, ale ja się boję, że znowu kogoś pokocham a on zniknie…
Nazwa się Bubcia. Podobno tak się wcześniej nazywała, ale nie za bardzo na imię reaguje. Zresztą na niewiele rzeczy reaguje. Dawno nie widzieliśmy tak smutnego kotka. Kiedy wolontariusze biorą ją na ręce, na początku sztywnieje, by po chwili się rozluźnić i zacząć mruczeć. Tylko że wolontariusze zaraz wychodzą, a Bubcia znowu zostaje sama, bez człowieka. Bardzo byśmy chcieli, żeby znalazła swój dom. Taki na zawsze, z którego nikt nigdy pod żadnym pozorem jej nie wyrzuci. Najpierw jednak musimy ją odrobaczyć, zaszczepić, zrobić jej testy na choroby zakaźne i wyczyścić jej ząbki, tak żeby do nowego domku pojechała śliczna i zdrowa. Bubcia jest dużą, puchatą koteczką, ma podobno koło 6 lat i na tyle wygląda, przed nią jeszcze większość życia. Mieliśmy ostatnio kilka nagłych wydatków i nie mamy oszczędności, opłaciliśmy odpchlenie Bubci i dwa dni pobytu w lecznicy. Na więcej nam nie starczyło.
Błagamy Was, pomóżcie nam uzbierać fundusze, żeby koteczka jak najszybciej mogła zacząć szukać nowego domu. Ona domku naprawdę bardzo potrzebuje, bez człowieka gaśnie…
Ładuję...