Niedowaga, biegunka, choroba skóry – maleńka Esia podrzucona pod azyl błaga o pomoc

Zbiórka zakończona
Wsparło 49 osób
930 zł (100%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 23 Listopada 2022

Zakończenie: 10 Grudnia 2022

Godzina: 10:21

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Ja nie chowam urazy, kocham wszystkich ludzi bardzo mocno, ale to naprawdę trzeba być niedobrym człowiekiem, żeby wyrzucić kocie dziecko. Wiecie jak ja się tak potwornie bałam? Nie chciałam podejść do cioć, do nikogo, nie chciałam jeść, nawet nie spałam tylko na chwilę zapadałam w letarg.

Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek wcześniej była poza domem, a te wszystkie dźwięki i zapachy, których nie znam i nie rozumiałam sprawiały, że bałam się jeszcze bardziej. Ja nic złego nie zrobiłam, tylko się pochorowałam na brzuszek i mam problem ze skórą. No wiem, że jak mnie bardzo bolał brzuszek to nie zdążyłam kilka razy do kuwety, ale naprawdę się starałam…

Ciocie mnie trzy dni łapały w specjalną klatkę, na jedzonko, bo sama za nic się nie chciałam zbliżyć. A jak mnie tylko złapały to zabrały do lekarza dla kotków. Lekarz powiedziała, że trochę pracy przy mnie będzie, ale potem będę zdrowym kotkiem. Dostałam leki i ciocie mnie zabrały na leczenie do siebie, czeka mnie jeszcze dużo badań i jakieś zastrzyki, ale podobno ma być już lepiej. Pierwszy raz w życiu byłam u lekarza dla zwierzątek, nawet nie wiedziałam, że ktoś taki istnieje. Nie wiem, dlaczego ludzie u których mieszkałam woleli mnie wyrzucić pod azylem cioć niż do takiego lekarza zabrać…

Na Esię polowałyśmy trzy długie doby. Przemykała nam w krzakach koło azylu, ale była tak przerażona, że nawet nie mieliśmy się jak jej przyjrzeć. Najgorsze, że nie chciała nic jeść przez pierwsze dni. W klatce do łapania kotów robiliśmy szwedzki stół a ona bała się spod swoich krzaków ruszyć. Dopiero trzeciej nocy była już chyba śmiertelnie głodna, bo dała się upolować. Od razu okazała się bardzo słodkim malcem, tylko przerażonym. Z rana pojechaliśmy do weterynarz.

Po badaniu na szczęście okazało się, że biegunka Esi to nie panleukopenia, mała dostała antybiotyk, obrano zeskrobinę ze skóry, bo zmiany na skórze mogą być od innych pasożytów niż pchły. Musimy jej jeszcze zrobić badania krwi, badanie kupki, testy na choroby zakaźne no i musimy po leczeniu dziecko dwukrotnie zaszczepić. Esia jest tulącą się do ludzi kruszynką, my naprawdę nie wiemy już jak można nazwać kogoś kto podrzuca pod azyl maleńkie, chore kocie dziecko…

Nasza sytuacja finansowa jest taka, że nawet za pierwszą wizytę nie mieliśmy jak zapłacić, a kolejnych badań klinika nie zrobi nam na kredyt. Błagamy o pomoc, nie przyjmujemy nowych podopiecznych, ale dziecka pod swoją bramą nie mogliśmy zostawić bez pomocy…

Pomogli

Ładuję...

Organizator
4 aktualne zbiórki
907 zakończonych zbiórek
Wsparło 49 osób
930 zł (100%)
Adopcje