Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Sarenka przepięknie dziękuje Wam za pomoc, bez Was by się nie udalo. Kociczka jest już zaszczepiona, przebadana, wysterylizowana i szuka swojego nowego domku :)
Gdyby ciocia nie miała dziwnego pomysłu pospacerowania po lesie zimą, to pewnie dalej błąkalibyśmy się, a może za chwilę by nas już nie było wcale…
Ja, mój synek i mój przyjaciel znaleźliśmy się w lasku nie ze swojej woli, dlatego my się cioci naprawdę dziwimy - tam przecież było zimno, mokro i nie było co jeść. Co prawda nie byliśmy tam długo, ale zdążyliśmy nieźle zgłodnieć i porządnie zmarznąć. Na początku płakałam, chodziłam w kółko i nawoływałam, ale nikogo nie było ani widać ani słychać. Bałam się o mojego synka, jest już w sumie sporym kociakiem, ale to nadal kocie dziecko, moje dziecko, a ja nie mogłam znaleźć dla nas ani ciepłego miejsca ani jedzenia.
Wyobraźcie sobie moją radość kiedy usłyszałam ludzkie głosy i kroki, pobiegałam i miauczałam ile sił w płuckach, a za mną biegli i mój synek i przyjaciel. Ciocię wyraźnie zatkało, jak nas zobaczyła, ale od razu zaczęła nas głaskać, wzięła mnie na ręce i starała się ogrzać moje łapki. Nie przestawałam miauczeć, ale teraz już z radości. Wiecie, ja od kociątka mieszkam z ludźmi, uwielbiam ludzi, kocham przytulanie i noszenie na rękach. Zupełnie nie rozumiem co ja takiego zrobiłam, że znalazłam się w lesie, dlaczego straciłam dom…
Ciocie mi obiecały, że znajdziemy dla mnie nowy domek, taki który będzie mnie zawsze kochał i nigdy nie zostawi samej. Tylko najpierw muszę trochę pomieszkać w lecznicy dla kotków, muszę mieć zabieg, żebym nie musiała już kociątek rodzić, mam mieć badania i zastrzyk, żeby nie chorować.
Chciałam Was pięknie poprosić o pomoc, bo wiem, że ciocie mają mało pieniążków, a te wszystkie rzeczy, jakie muszę mieć zanim poszukam domku dużo kosztują…
Kociczkę nazwaliśmy Sarenka. Nasza wolontariuszka była naprawdę w szoku kiedy w lesie znalazła trzy kotki. Nie uszła co prawda zbyt głęboko w las, ale kotki tam naszym zdaniem nie zawędrowały same, były zmarznięte, głodne i dość brudne. Na szczęście nic poza zimnem i głodem im nie dolegało. Nie wiemy jak się tam znalazły i zapewne nigdy się nie dowiemy…
Sarenka kwiliła całą drogę do Warszawy, była głodna, a odrobina suchej karmy jaką wolontariuszka miała przy sobie nie wystarczyła na ugaszenie głodu trzech kotków. Malutka w lecznicy dostała pełną miseczkę karmy, wodę, została odpchlona i odrobaczona, zapłaciliśmy za trzy dni jej pobytu i na nic więcej nie starczyło nam funduszy.
Musimy opłacić jej szczepienia, testy na choroby zakaźne, sterylizację i pobyt w lecznicy do czasu usunięcia szwów po zabiegu. Błagamy Was o pomoc, my naprawdę nie mamy oszczędności, nie planowaliśmy przyjęcia trzech kotków, ale nie mogły zostać w lesie… Bez Was nie damy rady pomóc tym trzem stworzeniom!
Ładuję...