Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kudłatka ma bardzo dużo szczęścia! Wiele osób martwiło się jej losem, dzwoniło do mnie i pytało czy uda nam się ją uratować. Dla tych osób i dla wszystkich pozostałych mam bardzo dobre wieści!
Jeszcze rano trwała zbiórka, a już przed południem uzbierała się cała potrzebna kwota aby ją wykupić. Bardzo szybko zorganizowałem transport do mojego ośrodka, aby już dłużej nie musiała być u handlarza. Widać, że Kudłatka jest zestresowana i jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że tutaj nic jej nie grozi. Na poprawę humoru po przyjeździe dostała pęczek marchewek. Spędzi dzień w boksie po odrobaczeniu i dołączy do reszty stada.
Dziękuję Wam ogromnie za takie zaangażowanie w ratowanie tej małej ośliczki. To dzięki Wam ona żyje i jest u mnie!
Kudłatka cały czas spoglądając w moją stronę szarpie mocno liną raz i drugi. Za chwilę zatrzymuje się i spogląda mi prosto w oczy. A po chwili zaczyna wszystko od początku – szarpie się przez chwilę na linie, przestaje i patrzy mi w oczy. Jakby pytała, czy ją rozumiem.
Spojrzenie Kudłatki przeszywa mnie na wskroś. Jeśli ktoś twierdzi, że zwierzęta nie mają uczuć i nie myślą, musiał nigdy takiego spojrzenia nie widzieć
Potrzebuję Waszej pomocy, żeby ją uratować. Dziś wieczorem muszę wpłacić 1200 złotych zaliczki.
Marek Sotek
Kiedy wchodzę do blaszanej szopy, która służy handlarzowi zarówno za magazyn jak i za prowizoryczną stajnię, Kudłatka stoi nieruchomo, ze zwieszoną głową. Wygląda na całkowicie pogodzoną ze swoim losem. Nawet nie odwraca głowy w moją stronę.
To bardzo smutny widok. Dlatego kucam obok (wtedy zwierzęta czują się pewniej) i wyciągam rękę z kawałkiem marchewki. Zaczynam mówić do Kudłatki spokojnym i cichym głosem, tak jak lubią osiołki i konie. To chyba przekonuje ją, że nie mam złych zamiarów. Nie bierze marchewki, nawet jej nie wącha, ale przynajmniej spogląda kątem oka w moją stronę. A po chwili nawet zwraca już całkiem głowę w moją stronę i teraz patrzy prosto na mnie swoimi wielkimi smutnymi oczami. Patrzy badawczo, jakby próbowała zrozumieć moje intencje.
I chyba ocenia, że jestem jej sprzymierzeńcem i postanawia poprosić mnie o pomoc.
Cały czas spoglądając w moją stronę Kudłatka szarpie mocno liną raz i drugi. Za chwilę zatrzymuje się i spogląda mi prosto w oczy. A po chwili zaczyna wszystko od początku – szarpie się przez chwilę na linie, przestaje i patrzy mi w oczy. Jakby pytała, czy ją rozumiem.
Spojrzenie Kudłatki przeszywa mnie na wskroś. Jeśli ktoś twierdzi, że zwierzęta nie mają uczuć i nie myślą, musiał nigdy takiego spojrzenia nie widzieć.
Kudłatka powtarza to wszystko kilka razy i chyba postanawia, że wystarczy. Że jeśli miałem zrozumieć, to już zrozumiałem. I że jeśli chcę jej pomóc, to pomogę. Staje znowu nieruchomo i spuszcza głowę, tak jak to robiła, kiedy wszedłem do szopy.
Transport Kudłatki do rzeźni jest zaplanowany na jutro przed południem, handlarze nie lubią dłużej trzymać zwierząt u siebie. Samochód jest już umówiony. Handlarz zgadza się sprzedać mi Kudłatkę i odwołać transport tylko wtedy, jeśli do wieczora wpłacę mu 1200 złotych zaliczki. Nie udało mi się przekonać go do niższej kwoty. Jesteśmy prosto po dwóch trudnych zbiórkach, więc nie będzie łatwo. Ale wierzę, że damy radę. Jeśli wiele osób wpłaci, chociaż po 5 czy po 10 złotych, mamy szansę ocalić Kudłatkę.
W kwotę wliczony jest wykup, transport, diagnostyka i weterynarz oraz kowal i miesiąc utrzymania.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierząt.pl
Ładuję...