Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Lady już po zabiegu wypatruje nowego domku!
Dziękujemy Wam za wsparcie!
Lady jest młodziutką i piękną panienką. Niestety wdzięk, uroda, łagodność nie pomogły jej w uniknięciu strasznego losu. Nie miało to znaczenia dla człowieka, który miał kontrolę nad jej życiem, bo przecież nie nazwiemy tej osoby opiekunem, może właścicielem?
Jednak właścicielem też dość marnym. Czasem ludzie o swoje przedmioty, samochód, podwórko i dom dbają lepiej. Nie będziemy już wytykać, że nie widział w niej czującej, delikatnej istotki, pragnącej jedynie być szczęśliwą, kochaną. Tego co zaznała wyłącznie gdy była malutka, jako szczeniak przy mamusi. Taka wdzięczna sunia musiała mieć, chociaż szczęśliwe dzieciństwo, świadczy o tym jej ufność do ludzi.
Ta ufność została niemal zabita przez ludzi.
Najpierw przez tych, u których się urodziła. Była uroczym, puchatym szczenięciem, potem została oddana "w dobre ręce". Pewnie wystarczyło, że człowiek uśmiechnął się, poklepał po główce, szepnął ze szczerym uśmiechem jej pierwszym właścicielom, że będzie dbał i kochał.
Może nawet w to wierzył. Może wierzył, że warunki, które zapewnia, są wystarczające?
Przecież ma dach i miskę z żarciem. Dokładnie - z żarciem - nie z jedzeniem. Jedzenie to coś, co odżywia, jest wartościowe i zdrowe, nie są to resztki z obiadów, sprzed dwóch czy trzech dni - bo co tyle Lady była odwiedzana przez swojego "dobrego pana". Są ludzie, dla których dobre warunki to brak łańcucha i kojec, co z tego, że buda z cienkich ścianek, niedających ciepła w zimie. Budy bez podłogi także są standardem.
Lady mając 2-lata, zaczynała już tracić wiarę w życie. Gdy została dostrzeżona, gdy podjęto działania, by jej pomóc, ona już w to nie wierzyła, nie cieszyła się do obcych ludzi, nie prosiła o pomoc. Był to ostatni dzwonek, by odzyskała wiarę w ludzi. To tylko zdeterminowało wolontariuszy do ratowania jej, na szczęście ich determinacja wystarczyła, by Lady została oddana. By pozwolono jej rozpocząć nowe życie.
Gdy trafiła do nas, wyszła na wolność, zobaczyła ludzi, którzy nie krzyczą, nie odpędzają, którzy dają dobre jedzonko, niemal od razu zaczęła się cieszyć. Gdy zapoznała się z nowym psim kolegą, od pierwszego wejrzenia się zakochała - znalazła wspólny język, wreszcie znów nie była sama, znów mogła być szczęśliwa mieć u boku przyjaciela. Ledy w mgnieniu oka przemieniła się nie do poznania, a wystarczyło tak niewiele. Przecież wciąż mieszka w kojcu, ma jednak codzienne spacery i psiego przyjaciela.
Wyobraźcie sobie jej ogromne szczęście gdy trafi do prawdziwego domu?
Nim jednak to nastąpi, musimy zadbać o jej szczepienia, odrobaczenie, czipowanie, aby nigdy nie zaginęła bez wieści, oraz o sterylizację by nigdy nie musiała rodzić i oddawać swych dzieci "w dobre ręce". Bardzo Was prosimy o wsparcie. Nawet malutkie wpłaty mają znaczenie!
Ładuję...