Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Łapek czuje się dobrze! Pod względem zachowania okazuje się kotem bliskim ideałom. Wprawdzie nie przepada za noszeniem na rękach ani za mizianiem po brzuszku, ale bez oporów pakuje się na kolana albo na brzuch leżącego, kiedy ma ochotę na towarzystwo. Mruczy przy tym i wystawia brodę do głasków. Czasem nawet zasypia. Może się tak relaksować godzinami. Bawi się chętnie, z zaangażowaniem goni za zdobyczą na wędce. Jest ciekawski, ale bardzo grzeczny i nie przejawia żadnych przejawów agresywnych czy lękliwych zachowań. Bez problemu pozwolił sobie obciąć wszystkie pazurki (na raz!). Coraz pewniej zachowuje się przy gościach; obecnie często wychodzi prawie od razu i pozwala im się zabawiać i głaskać.
Nadal kontynuujemy prawie cotygodniowe wizyty kontrolne u weterynarza. Ze względu na wyniki przyjmuje nadal leki na poprawę działania trzustki i wątroby oraz musi suplementować białko ze względu na swój stan zdrowia: szybko spala to, co zje. Łapek w ostatnich kilku tygodniach przybrał lekko na wadze – już nie chudnie. Ma więcej pozytywnej, ciekawskiej energii, a futerko nabrało blasku i miękkości. Zainteresował się utrzymaniem czystości – myje się i wylizuje częściej, choć z dokładnością zależącą od dnia. Siusia nadal sporo, ale dużo mniej niż wcześniej; zdarzają się nawet przedpołudnia lub popołudnia, kiedy odczuwa potrzebę raz czy dwa, a miska z wodą zostaje prawie pełna. Nie ma problemu z korzystaniem z kuwety: jeśli sporadycznie zdarza mu się nasiusiać na łóżko, to zazwyczaj sygnał, że z poziomem cukru coś jest nie tak.
Obecnie największym problemem jest to, że niestety Łapek nie reaguje na insulinę tak, jak zakładaliśmy. Są tygodnie, w których wyniki się poprawiają i jest dużo lepiej (cukier obiecująco spada), a są takie, w których wracają do niepokojąco wysokiego poziomu. Nieregularność występuje mimo utrzymywania niezmiennej, ścisłej diety (taka sama karma podawana w takich samych ilościach) i pór karmienia oraz badania poziomu glukozy zawsze o mniej więcej tej samej porze po jedzeniu. Nawet zwiększenie dawki insuliny do 2 x 2 jedn. nie zaradziło martwiącym wahaniom. Od połowy grudnia w konsultacji z weterynarzem Łapek jest karmiony mokrą, bezzbożową i bezcukrową karmą opartą na składnikach mięsnych – zobaczymy, czy zmiana w diecie wpłynie na obniżenie poziomu glukozy we krwi. Jeśli nie, weterynarz najprawdopodobniej zwiększy dawkę i postara się wskazać możliwe przyczyny, dla których kota trudno jest ustabilizować; niestety może to wskazywać na towarzyszące choroby.
Z pomniejszych spraw uważamy na lekki stan zapalny w lewym oczku.
Cieszy dopisujący Łapkowi apetyt (bez problemu zaakceptował nową karmę i zjada ją ze smakiem), bardzo pozytywny stosunek do ludzi, komunikatywność i dobre ogólne samopoczucie. Trzymamy za niego mocno kciuki i mamy nadzieję, że uda się rozwikłać przyczyny, dla których jego walka z ustabilizowaniem cukrzycy się przeciąga.
Oto historia kota o imieniu Łapek, który budził grozę. Trafiłem do kociarni z raną na łapie, którą trzeba było przemywać i smarować. Syczałem, buczałem, straszyłem, jednak wolontariuszy to nie zraziło. Dalej twardo ogarniali moją łapkę i troszczyli się o mnie.
Przy okazji zrobiono mi też testy FIV i FeLV. Niestety FIV wyszedł dodatni. Oznacza to, że choruję na zespół niedoboru odporności. Zapadła zatem decyzja, że w takiej sytuacji muszę zostać podopiecznym fundacji, dłużej niż przypuszczano – do momentu, aż ktoś da mi szansę i mnie adoptuje. A wracając do tematu... No więc, ja sobie syczałem, warczałem, a oni nic, a oni dalej starali się do mnie dotrzeć. W końcu stwierdziłem, że nie ma co tego dalej ciągnąć. Więc zacząłem coraz bardziej pokazywać swoją naturę – czyli miziaka. Wydawało się, że wszystko zmierza ku dobremu – ja mruczałem, a oni mnie głaskali. Niestety życie postanowiło zadrwić ze mnie kolejny raz.
Nagle zacząłem czuć się gorzej i gorzej, bardzo dużo piłem, nie wiedziałem, co mi jest. Miałem problemy z wypróżnianiem oraz byłem słabszy z każdym dniem. Czasem było mi ciężko ustać na łapkach. Pojechałem do weterynarza, gdzie okazało się, że w ciągu 2 tygodni schudłem prawie kilogram. Świadczyło to, że coś jest nie tak...
Zrobili mi badania krwi, fruktozamina podwyższona, lipaza również, zrobili mi jeszcze USG. To, co wyszło, bardzo wszystkich zmartwiło. Okazało się, że mam nacieki na jelitach, co może być przyczyną moich problemów z wypróżnianiem. Nerki duże.
Dostałem steryd. Następnie pojechałem na dalszą diagnostykę do innego specjalisty, który powiedział, że mam bardzo słabe mięśnie, zaburzone elektrolity i prawdopodobnie dlatego tak czasem dziwnie stawałem. Zrobiono mi również badania moczu, które potwierdziły wcześniejszy wynik krwi odnośnie fruktozaminy - mam cukrzycę, teraz muszę przyjmować insulinę. Ale wiecie, co jest najgorsze? Podejrzewają też u mnie chłoniaka…
Jeśli nie będzie poprawy, czeka mnie biopsja. Bardzo się boję, jednak głęboko wierzę, że skończy się tylko na podejrzeniach. Dostałem suplementy na wątrobę, jeszcze więcej leków, zmienioną dietę. Dostaję teraz karmę Gastro. Teraz czekamy… Na dalsze badania, kontrolę, a przede wszystkim efekty działań leków.
Dlatego bardzo Was proszę, trzymajcie mocno za mnie kciuki. Mam jeszcze jedną prośbę. Wesprzyjcie, proszę moją zbiórkę, koszty leczenia robią się coraz większe i większe, co bardzo uszczupla fundacyjne konto. Każda złotówka jest na wagę złota, nawet dając niewiele i tak bardzo pomożecie. Nie zostawiajcie mnie samego w tej walce.
Ładuję...