Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani bardzo dziękujuemy za wsparcie. Oczywiście daleko nam do całej kwoty ale każde Wasze wsparcie jest dla nas na wagę złota. Mała żyje ma się świetnie i to jest najważniejsze 💗
Ten słodziak to Kruszynka. Sunia została odłowiona w gminie Żarnów i trafiła do gminnej przechowalni. Wychudzona, wystraszona. Wypatrzyła ją tam nasza wolontariuszka i przejęła na dom tymczasowy. Miała obróżkę, ale była tak przeraźliwie chuda, że podejrzewaliśmy, że mogła zostać porzucona. Kruszynka była ogromnie głodna, rzucała się na jedzenie, ale za chwilkę wszystko zwracała.
Na początku sądziliśmy, że to z wygłodzenia, skurczony żołądek itp. Ale kiedy nawet papkowate zblendowane jedzonko nie przyjmowało się zabraliśmy ją na badania do Przychodni SulVet w Sulejowie. USG nic nie wykazało, więc zrobiliśmy RTG z kontrastem. Okazało się, że tuż przed wejściem do żołądka przełyk jest bardzo powiększony. Przyczyny mogły być różne, ale niestety tylko tomografia mogła pokazać jednoznacznie co się tam dzieje. Natychmiast umówiliśmy się na wizytę w Centrum VetHouse w Aleksandrowie Łódzkim. Badanie tomografem jednoznacznie wykazało ciało obce... kość. Nie uwierzycie, kość, która zablokowała wejście do żołądka. Duży kawałek, sami zobaczycie na zdjęciach. Jak się taki kawał kości przecisnął przez przełyk... nie wiemy.
Była próba wyjęcia gastroskopem, ale się nie udało. Kość wbiła się mocno w ściany przełyku, fragmenty zajmowała już martwica. O życiu psa decydowały już godziny. Mieliśmy tylko dwa wyjścia: ratujemy (operacja o wysokim stopniu ryzyka i bardzo kosztowna) albo poddajemy eutanazji, bo sunia nawet jeśli nie dostanie zakażenia organizmu, to zagłodzi się na śmierć. Wierzcie nam, że to ogromny dylemat. Decydować o życiu małej niewinnej niczemu istotki zastanawiając się skąd pozyskać na operację środki, które mogłyby pomóc kilku innym potrzebującym i lepiej rokującym zwierzakom. Bo jakiś "oszczędny" właściciel zamiast dobrego jedzenia rzucił małej kości...
Ale to młode psię, całe życie przed nią. Zaryzykowaliśmy i udało się. Mała Kruszynka żyje. Ale operacja bardzo trudna, bardzo ciężki jest dostęp do przełyku, ograniczony dużymi naczyniami krwionośnymi i narządami. Bardzo jesteśmy wdzięczni całej ekipie weterynarzy, którzy ją ratowali. Kruszynka miała ogromne szczęście, ale ile psów nie ma? Ile razy słyszymy: Pani ktoś nam otruł psa... A może nie otruł, tylko pies umarł w męczarniach, bo połknął kość? Post ku przestrodze, jeśli zależy Wam na Waszych zwierzakach, sami wyciągnijcie wnioski.
Jeśli możecie, pomóżcie nam w zebraniu środków, bo to nie mała kwota... Sami nie damy rady... Ale sunia żyje, więc było warto 💗
Ładuję...