Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Viagra dziękuje wszystkim za okazane wsparcie. Udało się jej stać nnormalnym, pełnosprawnym pieskiem. Łapki, miednica zostały naprawione a ona sama pozdrawia z wczasów nad morzem <3
Kochamy !!!!!
Pisk hamulca, trzask łamanych kości i przeraźliwy skowyt, którego nie chciał usłyszeć nikt. Nawet nie wysiadł, nie sprawdził czy żyje, czy potrzebuje pomocy. Pozostawił w minusowej temperaturze cierpiącą, połamaną, nieszczęśliwą. Niech zdechnie. Przecież to tylko pies…
Leżała w rowie. Sama samiuteńka. Mróz dawał się jej we znaki. Połamane kości i poobijane narządy również. Chciała wstać, próbowała, nie dała rady. Przymarzła do ziemi… Okropny ból przeszywał jej ciało. Przymknęła oczy. Chciała zasnąć. Nie mogła. Czekała na pomoc, która nie nadchodziła. Była głodna i spragniona. Resztkami sił przeszła kilka kroków, upadła. Półprzytomna z bólu czekała na śmierć. Pozostawiona w rowie, niechciana przez nikogo. Jej gehenna trwała kilka dni, podczas największych mrozów tej zimy.
Jednak śmierć nie chciała jej zabrać. Kazała czekać i nie poddawać się. Nadzieja umiera ostatnia…
Znaleźli ją prości ludzie. Podnieśli zmarzniętą, wpół przytomną i zanieśli do komórki, gdzie ulokowali w drewnianej skrzynce. Nakarmili tym, co mieli - chlebem i wodą. Zadzwonili po weterynarza, człowieka, który miał jej pomóc. Wykształcony, po wyższych studiach przyjechał na oględziny. Spojrzał z prawej, spojrzał z lewej i wydał diagnozę; „Nic jej nie jest, jest zmarznięta”. Zapadł wyrok – schronisko.
Na szczęście dla niej pojawiła się dobra dusza, która od razu się z nami skontaktowała prosząc dla niej o pomoc.
Cóż miałyśmy zrobić. Znowu posłuchałyśmy się serca, rozsądek odstawiłyśmy na bok. Przyjechała do Warszawy następnego dnia. Postawiłyśmy ją na podłodze i zauważyłyśmy, że mała ciągnie za sobą tył. Oczy półprzytomne, sunia praktycznie cały czas spała.
Piszcząc wypełzła z posłania, na którym leżała i załatwiła swoje potrzeby. Nie potrafiła ustać na tylnych łapkach. Natychmiastowa wizyta u weterynarza chirurga i ortopedy, szereg badań, zdjęć RTG i złowrogo brzmiące zdanie, którego nie chciałyśmy usłyszeć: „ Ona jest cała połamana, miednica, kości udowe, kości łonowe. Tu nic nie jest na swoim miejscu. Konieczna jest natychmiastowa operacja.” Od razu zaczęto przygotowywać ją do bardzo skomplikowanej operacji trwającej 8 godzin.
Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem i sunia ma szansę na całkowite wyzdrowienie. Przez kilkanaście tygodni będzie miała mocno ograniczony ruch. Później się okaże czy będzie potrzebna jej rehabilitacja.
Na razie niewiele o niej wiemy. Ma ok. 3 lat i wielką wolę życia. Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, jak bardzo cierpiała. Poturbowana, połamana, poobijana leżała w rowie w największe mrozy. Przeżyła. Szczęście w nieszczęściu, że trafiła do nas i od razu dostała należytą pomoc. Ona jest już bezpieczna, my głowimy się jak spłacić ogromny dług, który narasta. Koszty ratowania życia małej sięgają już kwoty… 4500 złotych.
Zwracamy się do Was o pomoc i wsparcie, obiecując tym samym, że już nigdy nie stanie się jej krzywda. Nigdy, przenigdy. Za każde wsparcie, nawet w postaci dobrego słowa ogromnie dziękujemy.
Ładuję...