My też chcemy żyć

Zbiórka zakończona
Wsparło 361 osób
12 882 zł (107,35%)

Rozpoczęcie: 26 Października 2021

Zakończenie: 1 Grudnia 2021

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Serce pęka na myśl, że zwierzaki, których jedyną winą jest to, że przyszły na świat niechciane, umrą nie doczekawszy pomocy. Ale co możemy zrobić, kiedy nie jesteśmy w stanie wyżywić i leczyć tych, które są już pod naszą opieką? I to dla nich błagamy o pomoc.

Dla Smętka spod Wołomina - kota z oderwaną jedną nóżką a drugą oskórowaną i z zapaleniem oskrzeli, który przez kilka dni gnił za życia zjadany przez robaki. Kiedy się o nim dowiedziałyśmy, był już praktycznie w stanie agonalnym, nawet lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie, a jednak...

Dla Tadzia z Koronowa, który od miesięcy chodził z krwawiącymi uszami, które powoli odpadały, i który walczy z astmą i chorym serduszkiem?

Dla Juniora z Bydgoszczy, z obciętym ogonkiem i kawałkiem języka, wybitymi zębami, śladami przypalania na główce i potwornymi odparzeniami na skórze...

Dla uratowanych kociąt z Ostromecka, o których dowiedzieliśmy się, spiesząc na pomoc ważącemu 2 kg szkielecikowi – Carmelkowi. Mieszkaniec posesji, na terenie której kot dogorywał, mówił, że został żywcem zakopany... Do tej pory zawsze, kiedy stawką było życie zwierząt, spieszyliśmy z pomocą. Nie jesteśmy już w stanie. Perspektywa zamknięcia stowarzyszenia staje się coraz bardziej realna. Po ponad 5 latach działania nie mamy za co utrzymać naszych podopiecznych.

Mimo tego ostatnio przygarneliśmy nowego podopiecznego, zobaczyłam go wieczorem. Zrobił sobie legowisko na stercie zwiędłych liści i tam spał zwinięty w kłębuszek. Przyniosłam jedzenie, zjadł łapczywie. Zauważyłam, że kicha. Odnalazłam karmicieli, powiedzieli, że go znają i nic mu nie będzie. Dzisiaj leżał znowu w tym samym miejscu, zakopany w stercie MOKRYCH liści. Był znowu bardzo głodny i znowu żałośnie miauczał. Karmicieli nie było.

Nie mamy od dawna jak pomagać kolejnym zwierzakom, brakuje pieniędzy, brakuje domów tymczasowych, brakuje wolontariuszy... Ale tego kota mijała masa ludzi i nikt inny się przy nim nie zatrzymał. Podobno nie jest młody, i od lat spędza noce na gołej ziemi, pod drewnianą budką także zimą. Wiem, że nie stać nas jako organizacji na kolejnego zwierzaka, ale wiem też, że zostawienie na deszczu schorowanego staruszka to wyrok.

Co robić? Odwrócić wzrok i zapomnieć, że ten gaduła potrzebuje pomocy? Kocurek jest w lecznicy. Jego zęby są fatalnym stanie, potwierdziła się białaczka. Musiał bardzo cierpieć. Błagam, pomóżcie również jego nam ratować... Stoimy przed widmem zamknięcia. Być może kolejny kot to przysłowiowy gwóźdź do trumny, ale przynajmniej ten staruszek nie spędzi najbliższych nocy na deszczu.

Boli również to, że zgłoszonych mamy ponad 20 kotów do kastracji i niestety musimy odmówić. I TO NIE SĄ PUSTE SŁOWA, to nie jest chwyt marketingowy, to są fakty! Za to Was, kochających zwierzaki są tysiące. I dlatego nawet 1 zł może być tym, co przyniesie ratunek.

Losy naszych podopiecznych są drastyczne, ale tak wyglądało ich życie zanim zostały odnalezione... Wszystkie zdjęcia, które przedstawiamy są wykonane przez Stowarzyszenie i za każdym z nich kryje się inna historia... Jest ich wiele, to tylko kilka z nich. Najbardziej zależy nam na stałych comiesięcznych wpłatach, każda najmniejsza kwota pomoże w stabilnym funkcjonowaniu Stowarzyszenia i pomocy kolejnemu potrzebującemu.

My nie prosimy, ale błagamy o pomoc w imieniu Stowarzyszenia, które chce pomagać, ale nie ma funduszy i przede wszystkim w imieniu naszych podopiecznych. Dajcie nam szansę, aby dalej pomagać, bez Was nie damy rady... 

Wsparło 361 osób
12 882 zł (107,35%)