Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzieciaki wyadoptowane, Gwiazdka nadal u nas. Koszty w lecznicy pokryte ze zbiórki, na paliwie mamy deficyt , kilkadziesiąt zł. Karma całe szczęście jest z darów.
Miała być czystej krwi yorkiem. Po to ją kupiono od pseudohodowcy. Kiedy się okazało, że jest zwykłym kundelkiem, została zawieziona do rodziny na wieś i oddana "w dobre ręce". Ręce wujka i ciotki ze wsi, sięgające często po alkohol.
Psina z mieszkania trafiła do komórki na węgiel, na zimne klepisko. Gospodarze alkoholicy nie karmili, często i wody nie miała, zaniedbana, wychudzona biegała po całej wsi, szukając jedzenia. Co cieczka to ciąża. Po ostatnim porodzie zabrakło jej pokarmu, wynędzniałe ciałko nie miało sił, by go wytworzyć. Jej maleństwa płakały głośno z głodu. Sąsiedzi nie mogli już znieść tego płaczu, więc przyszli z pretensjami. Gdy usłyszeli, że "łopatom się ubije, będzie zara cicho", zaczęli gorączkowo szukać pomocy, by je ratować.
I w ten sposób trafiły do nas. Zarobaczone, zakleszczone, wychudzone, na granicy życia... Uratowane w ostatniej chwili. Gdyby zostały tam, choć dzień dłużej, spotkałby jej taki sam los jak szczenięta z poprzednich miotów - zmarłyby z głodu lub zostały zabite.
Mamy za co je wykarmić, mamy jak zapewnić im dach nad głową i opiekę. Ale potrzebujemy pomocy, by opłacić badania, odrobaczenie, zabezpieczenie od pcheł i kleszczy, szczepienia, czipowanie i sterylizację suni.
Koszt 2500 zł nas przerasta, mamy ponad 40 zwierząt na utrzymaniu. Prosimy was o pomoc. Ona was prosi, tak teraz wygląda...
Ładuję...