Skrzywdzona, połamana Lunka woła o ratunek! W jej oczach jest tyle bólu!

Wsparły 73 osoby
3 184 zł (35,37%)
Brakuje jeszcze 5 816 zł
Adopcje

Rozpoczęcie: 24 Lutego 2024

Zakończenie: 23 Maja 2024

Godzina: 02:01

04 Kwietnia 2024, 22:48
Biedna Lunka znów walczy o życie

Ogromnie wszystkim dziękujemy za pomoc w ratowaniu Lunki. Niestety, zbiórka Lunki marnie idzie, a musimy szybko spłacić dług w szpitalu za jej operacje i leczenie. Koszt ratowania Lunki w szpitalu to 7734 zł!

Lunka po szpitalu była w domu tymczasowym,dochodziła do siebie i przyzwyczajała się do nowego życia bez jednej łapy. Niestety, tuż przed świętami nagle przestała jeść, dostała wysoką gorączkę. Szybko przewieźlismy ją do lecznicy, gdzie dostała leki przecigorączkowe, przeciwzapalne i silne antybiotyki. Przez kilka dni musiała być podłączona do kroplówki na kilka godzin dziennie. Prawdopodobnie Lunka walczyła z bakterią lub wirusem. Przy osłabionym organizmie Lunki po dwóch operacjach istniało realne zagrożenie dla jej życia.

Po raz drugi Lunka uciekła śmierci sprzed nosa. Czuje się już dobrze, wróciła do domu tymczasowego  i odpoczywa po ciężkich przeżyciach.

Ile jeszcze bólu musi znieść ta malutka koteczka, by zacząć nowe życie? Mamy nadzieję, że teraz już będzie tylko dobrze.

Leczenie Lunki to kolejne koszty dla nas i niestety, musimy zwiększyć kwotę zbiórki, by je pokryć. Czekamy na fakturę z lecznicy. Umieścimy w zbiórce, jak tylko otrzymamy. Na razie nie uzbieralismy jeszcze na zaległą fakturę.

Ogromnie prosimy o pomoc w ratowaniu Lunki. Prosimy o każdą wpłatę i udostępnianie zbiórki. Musimy zapłacić za faktury, by móc ratować kolejne zwierzaki.

 

Pokaż wszystkie aktualizacje

01 Marca 2024, 14:03
koszt leczenia szpitalnego Lunki to niemal 8000 zł

Przyjaciele! Niestety, musimy zwiększyć kwotę zbiórki. Wczoraj otrzymaliśmy informację ze szpitala, ze koszt leczenia Lunki to niemal 8000 zł. Czekamy na fakturę. Jak tylko otrzymamy, umieścimy w zbiórce. Zawsze ostrożnie szacujemy kwotę zbiórki. W przypadku Lunki zaważyła pierwsza operacja, która miała uratować jej połamaną łapkę. Niestety, po kilku dniach łapa zaczęła ropieć i lekarze musieli podjąć decyzję o amputacji. I ta druga operacja spowodowała wzrost kosztów.

Dziękujemy wam z całego serca za waszą pomoc i błagamy o dalsze wsparcie. By Lunka miała dobre życie bez bólu

Czy można uodpornić się na krzywdę, ból, cierpienie? Czy można obojętnie wzruszyć ramionami w obliczu obojętności, czy okrucieństwa?

Takie pytania zadajemy sobie, gdy patrzymy na Lunkę. Małą, bezbronną i bardzo skrzywdzoną kotkę. Patrząc na nią, na jej cierpienie, mamy jedną odpowiedź -nie chcemy się uodpornić na krzywdę i nie będziemy obojętni wobec obojętności i okrucieństwa nawet za cenę własnego komfortu psychicznego. Na tej drodze nie ma już powrotu do szklanej bańki, w której można się ukryć przed złem tego świata.

To, co wydarzyło się Lunce załamało nas kompletnie i wielu z was, czytających, też złamie serce.

Lunkę przywiózł mężczyzna do lecznicy z roztrzaskaną, krwawiącą łapką i koszmarnie złamaną drugą łapką. Człowiek ten powiedział, że znalazł koteczkę w tym stanie, przywiózł, ale nie ma pieniędzy na jej leczenie. W lecznicy po rozpoznaniu powiedziano mu, by zgłosił Lunkę do odpowiednich służb miejskich, bo Lunka musi być natychmiast trafić do szpitala i być poddana operacji łapek. Człowiek, który deklarował się, że chce ratować kotkę nie zrobił nic,  trzymał Lunkę  2 dni z krwawiącą i złamaną łapką bez żadnej  pomocy.

Wyobrażacie sobie jak Lunka musiała cierpieć? Nawet myśleć nam o tym ciężko.

Po dwóch dniach ten człowiek ponownie przywiózł Lunkę do tej samej lecznicy. Wtedy pracownik lecznicy zadzwonił do nas z prośbą o pomoc. Natychmiast skontaktowaliśmy się z tym panem, prosząc go, by tylko zawiózł od razu Lunkę do szpitala. Zapewniliśmy, że my poniesiemy wszystkie koszty, tylko żeby zawiózł ją do szpitala. Pan obiecał, że zawiezie ją, ale... nie było mu drodze, nie chciało mu się, nie wiemy. Gdy w kolejny dzień skontaktowalismy się z panem z pytaniem, czemu Lunki nie ma w szpitalu, usłyszeliśmy złość, agresję, no... Ogólnie pan nie ma czasu, on pracuje itp. Nie czekaliśmy. Zabraliśmy ją i zawieźliśmy w końcu do szpitala.

Przez 4 dni ta biedna, zmaltretowana koteczka była przetrzymywana bez pomocy, cierpiąc niewyobrażalnie! Wystarczyło tylko zadzwonić.... Lunka miała krwiawiącą, zmasakrowaną jedną łapkę i drugą połamaną. To złamanie nie było świeże. To maleństwo musiało cierpieć znacznie dłużej. Nareszcie dostała prawdziwą pomoc, silne leki przeciwbólowe, opatrzono jej rany i przeszłą pełną diagnozę. Lekarze podjęli się ratowania złamanej łapki, ale od razu zastrzegli, że z powodu przechodzonego urazu może nie udać się uratować łapy.

Lunka przeszła operację, wydawało się, że uda się uratować łapkę. Niestety, pojawił się stan zapalny, ropa. Lunka musiała przejść drugą operację amputacji łapki. Jest nam bardzo smutno i przykro. Może gdyby trafiła wcześniej do szpitala udałoby się łapkę uratować. W szpitalu powoli wraca do zdrowia, ale długa to będzie droga. Jest wymęczona, słaba i zrezygnowana. W jej oczach jest tyle bólu! Płaczemy razem z Lunką - nad jej cierpieniem i z bezsilności. Żałujemy jednego. Że zaufaliśmy.

Zrobimy wszystko, by nigdy już nie cierpiała. Prosimy was bardzo o pieniądze, bo samą troską jej nie ochronimy. Musimy zapłacić za operacje i leczenie szpitalne. Musimy zapewnić jej opiekę, na jaką zasługuje każda żyjąca istota! Przywróćcie nam wiarę w ludzi. Pomóżcie ratować Lunkę!

Załączniki

Pomogli

Ładuję...

Organizator
8 aktualnych zbiórek
211 zakończonych zbiórek
Wsparły 73 osoby
3 184 zł (35,37%)
Brakuje jeszcze 5 816 zł
Adopcje