Pomóżcie nam nieść pomoc, bo nie damy rady

Zbiórka zakończona
Wsparło 641 osób
30 200 zł (75,5%)

Rozpoczęcie: 1 Września 2023

Zakończenie: 30 Grudnia 2023

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.
15 Października 2023, 14:20
Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie i dalej prosimy o pomoc

https://www.facebook.com/reel/1479458712815065

Szanowni Państwo, Nasi Darczyńcy.

Serdecznie Dziękujemy za pomoc. Staramy się docierać wszędzie, gdzie zwierzęta potrzebują pomocy.

Wczoraj, w sobotni wieczór otrzymaliśmy dramatyczny telefon z prośbą o pomoc.

Na miejscu okazało się, że w budzie leży suczka, która nie może wstać, jest strasznie wychudzona.

Zabieramy psa i jedziemy z nią do całodobowej kilniki.

Badania krwi usg, rtg.

Okazuje się, że sunia ma bardzo złe wyniki, 13% czerwonych krwinek w organiźmie, jelita strasznie zagazowane, perystaltyka nie fukcjonuje...

Na szczęście nie ma złamań.

Suczka jest zagłodzona, nie ma siły wstać. Waży 9,5 kg.

Sunia zostaje w klinice. Rokowania co do tej stanu zdrowia są bardzo ostrożne... Lekarze walczą o jej życie.

Reksia potrzebowała krwi. Udało nam się znaleźć dawce. Mamy nadzieję, że da radę. 

Na zdjęciu poniżej - Alex- dawcą krwi dla Reksi, nasz bohater.

Tak bardzo często musimy działać, działać w systemie alarmowym... Zgromadzone fundusze pozwolą nam na stabilizację i sprawią, że nie będziemy musieli przynajmniej przez jakiś czas głowić się, skąd wziąć fundusze na opłacenie kosztów weterynaryjnych.

Szanowni Państwo, nasze Stowarzyszenie istnieje od 2015 roku. Przez ten czas udało się wyrwać z bezdomności ponad 1000 psów i kotów. Ponad 1000 istot dzięki naszym działaniom nie cierpi, odzyskało swoją godność.

Jesteśmy małym, lokalnym stowarzyszeniem, działamy na terenie wiejskim. Trudno nam jest dotrzeć do dużych dotacji, od przedsiębiorców, którzy mogliby nas wesprzeć.

Mimo tego staramy się nie odmawiać pomocy żadnemu ze zwierząt, które jej potrzebuje. Szczególną troska staramy się otaczać zwierzęta chore, nie w pełni sprawne, przebywające w dużych schroniskach, bez nadziei na lepszą przyszłość.

Staramy się rzadko prosić o pomoc, ale tym razem jesteśmy do tego zmuszeni. Oprócz pomocy zwierzętom od ponad roku budujemy małe, lokalne schronisko, w którym psy i koty będą otoczone właściwą opieką i troską i oczekiwać będzie na nowe domy. To dla nas ogromne wyzwanie, ale nie mamy wyjścia, musimy to robić, bo tracimy w związku z trwającym remontem, miejsce w którym nieśliśmy pomoc do tej pory. W swoich zasobach posiadamy sterylkobus. Jeździmy nim w miejsca oddalone o wiele kilometrów od gabinetów weterynaryjnych, aby sterylizować oraz czipować psy i koty.

Mimo ciężkiej sytuacji finansowej, w której się obecnie znajdujemy, dalej pomagamy zwierzętom, bo one nie mogą czekać, bo stały się bezdomne tu i teraz, bo chorują czy potrzebują operacji właśnie w tym czasie.

Ostatnio trafiły pod naszą opiekę zwierzęta, które potrzebowały pilnych operacji lub innej pomocy weterynaryjnej. Leosia malutka, młodziutka suczka. Błąkała się po wsi. Była tak wystraszona, że musieliśmy użyć żywołapki, żeby móc jej pomóc. W miejscu oka tkwił pusty oczodół. Weterynarz usunął resztkę gałki ocznej i zaszył oko. Leosia została również wysterylizowana. Doszła do siebie, zaufała ludziom. Ma już kochających ją ludzi.

Dejzi około ośmioletnia suczka. Znaleziona na ulicy z olbrzymimi guzem między nogami, który oskazał się przepukliną, masakrycznie zadredowana, brudna i śmierdząca. Dejzi została zoperowana. Nareszcie może poruszać się swobodnie bez obawy, że guz zostanie uszkodzony. Znalazła ludzi, którzy ja pokochali i zajmują się nią w sposób właściwy.

Funia psia seniorka odebrana interwencyjnie z rąk człowieka, który nie potrafił się nią zajmować. Z guzami na obu listwach mlecznych, brudna, zakołtuniona, obraz nędzy i rozpaczy. Dzięki naszej pomocy została zoperowana, wykąpana, usunięto dredy z jej futra. Ma już cudowny dom.

Do ponad 80-letniej, samotnej emerytki przybłąkały się do niej dwie kotki. Kilka miesięcy później kotów było już 11. Uważaliśmy, że nie można ich tam zostawić. Przejęliśmy koty pod swoją opiekę. Kotki są już wysterylizowane, maluchy odrobaczone i zaszczepione. Wszystkie maluchy mają już domy.

Pongo trafił do nas prosto z łańcucha, gdy jego pan znalazł się w domu opieki i wiadomym było, że już z niego nie wróci. Ocaliliśmy go w ostatniej chwili. Był chory na babeszjozę. Kilka miesięcy później okazało się, że ma problemy z trzustką. Potrzebuje specjalistycznej karmy i odpowiednich leków. Czeka na swoich ludzi w domu tymczasowym.

Felix błąkał się kilka dni. Zgłoszono go do nas. Jego imię to nie przypadek, bo dla niego był to dosłownie ostatni moment. Skrajnie wycieńczony, odwodniony,  wychudzony,  leżący, zapchlony i zakleszczony. Psi senior, u którego był wyraźnie widoczny kręgosłup i żebra.  Badania wykazały bardzo dużą anemię, uszkodzenie śledziony, nowotwór prostaty. Felix tak jak i inne nie mógł czekać na pomoc. Potrzebował jej tu i teraz.

Aniołek- psie około dwumiesięczne dziecko. Skrzywiona główka, problemy z oddychaniem i opróżnianiem tak wyglądała, gdy ją poznaliśmy podczas jednej z interwencji. Wdrożyliśmy leczenie i okazało się bardzo szybko, że Aniołek dała radę. Jest w chwili obecnej rehabilitowana. Jeździmy z nią do specjalistycznej kliniki, gdzie pod okiem specjalistów, odzyskuje sprawność. Biega, bawi się, cieszy, rozrabia jak na psie dziecko przystało. Ona też nie mogła czekać.

Telefon z informacją od mieszkańców. Na cmentarzu jest kotka i małe kociaki. Śliczne maluchy. Bardzo szybko okazało się, że dwa z czwórki malców mają problemy z poruszaniem. Wizyta w gabinecie weterynaryjnym i konsultacja lekarza neurologa potwierdziły to, co przypuszczaliśmy- ataksja. Matka maluchów najprawdopodobniej w ciąży zachorowała na panleukoenię i w efekcie  u maluchów doszło do uszkodzenia móżdżku, który odpowiada za zmysł równowagi.  Kocia rodzina potrzebuje dobrej jakościowo karmy, a chore maluchy leków.

I ostatnia interwencja. Piękny, zadbany york w domu, a w komórce na stercie drewna On. Półmetrowe dredy, które ten pies ciągnął za sobą nie pojawiły się w ciągu kilku miesięcy. Koszmar tego psa, który dodatkowo mieszkał na stercie desek, trwał latami . I to wszystko nie miało miejsca na odludziu, na jakiejś kolonii, tylko w środku pewnej całkiem sporej wsi. Pies na cito trafił do gabinetu weterynaryjnego, został obcięty i zabezpieczony w leki. Rzuca się na jedzenie. Ma chorą skórę i zapalenie uszu.

Takich historii jest u nas całe mnóstwo. Niemal codziennie dzwoni telefon z prośbą o pomoc. Aby móc ratować, potrzebne są nam środki finansowe na przygotowanie zwierząt do adopcji: szczepienia, odrobaczenie, sterylizacje. Nasze konto świeci pustkami. Koszty budowy, koszty utrzymania zwierząt, ich leczenia sprawiły, że możemy mimo ogromnej woli i doświadczenia, jakie mamy sprawić, że nie będziemy mogli pomagać.

 Liczy się każda nawet najmniejsza wpłata. Szanowni Państwo, prosimy. Pomóżcie nam pomagać zwierzętom, wesprzyjcie naszą zbiórkę. Pozwólcie nam nie bać się o los naszych podopiecznych.

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 641 osób
30 200 zł (75,5%)