Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie dla Sirius
Kotka znalazła już nowy dom
Wyniki badan Sirius potwierdziły to czego się spodziewaliśmy - kotka i jje rodzeństwo mają kokcydiozę :(
Cała trójka w trakcie walki z pasożytem :(
Sirius jest pod naszą opieką już dłuższy czas.
Nawet udało nam się ją zaszczepić.
Ale z jej zdrowiem nie jest wszystko w porządku. Cały czas borykamy się z uporczywymi biegunkami. Cały czas bierze leki i probiotyki, musi być na odpowiedniej lekkostrawnej karmie. A to wszystko kosztuje.
Deszczowy maj daje się nam wszystkim we znaki. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa co chwila śle ostrzegawcze SMS’y i radzi, by nie wychodzić z domu. W niektórych regionach sytuacja jest naprawdę dramatyczna. Jednak wszędzie tam, gdzie drogi są przejezdne, mimo rzęsistego deszczu i mimo alertów, życie toczy się swoim torem.
Ulewny dzień, pewna rodzina wybiera się na zakupy - po drodze tankują samochód na stacji benzynowej. Nagle słyszą jakiś dziwny dźwięk, jakby płacz. Nasłuchują, rozglądają się. Zaglądają pod krzaczka i przecierają oczy ze zdumienia. Pod krzaczkiem, skulona i przemoczona do ostatniego kłaczka, siedzi mała koteczka i płacze. Kobieta bez zastanowienia ściąga kurtkę, owija nią przemoknięte zwierzątko i zabiera do domu. Mała ma może ze 3 miesiące, takie kocie dziecko. Skąd wzięła się na terenie stacji benzynowej? Zgubiła się? A może ktoś specjalnie ją podrzucił w ten ulewny deszcz? Co by się stało, gdyby kobieta wraz z rodziną nie wyszła tego dnia z domu i nie pojechała na zakupy? Serce pęka na samą myśl…
Całe szczęście mała jest już bezpieczna. Kobieta wyciera ją i suszy, przygląda się jej dokładnie. Koteczka ciężko oddycha, kicha i smarka, jest słaba i wciąż płacze. Nie da się ukryć, że kilka godzin na deszczu odbiło się na jej zdrowiu. Nie ma wątpliwości, że kotka potrzebuje pomocy weterynaryjnej. Rodzina mieszka na wsi, z miejsca, w którym są do najbliższego gabinetu weterynaryjnego ma kilkanaście kilometrów, na dodatek ta lecznica jest już zamknięta. Postanawia więc jak najszybciej poszukać pomocy dla znalezionej kici. Dzwoni do Fundacji Felineus.
Nasza wolontariuszka prosto z pracy jedzie po kicię. Dociera na miejsce, pakuje opatuloną kocykiem koteczkę do transportera i rusza czym prędzej do lecznicy całodobowej. Mała płacze całą drogę, płacze też w kolejce w poczekalni lecznicy. A kolejka jest duża bo dużo zwierząt pottzebuje pomocy. Wolontariuszka wyciąga koteczkę z transportera i kładzie ją na kolana. Kicia w końcu przestaje płakać i z ufnością tuli się do wolontariuszki.
Wolontariuszka z kicią w końcu wchodzą do gabinetu. Lekarz dokładnie bada koteczkę. Wieści są niepokojące. Kicia ma gorączkę, jest podziębiona, ma początki kociego kataru i zapalenia spojówek. Problemem jest też pękaty od robaków brzuszek i zaawansowany świerzb – to, co to maleństwo miało w uszach wprawiło lekarza w osłupienie. Kotce wykonano także test na białaczkę. Niestety wynik testu płytkowego jest niejednoznaczny, postanowiliśmy zatem wysłać próbkę krwi na droższe, lecz dające niemal 100% pewności badanie metodą PCR.
Kicia dostała pakiet niezbędnych leków i środków odpornościowych. Czekają ją wizyty kontrolne i dalsze badania, a w przyszłości także szczepienia.
Mamy nadzieję, że po raz kolejny uda nam się ocalić kocie zdrowie i życie. Was drodzy przyjaciele jak zawsze prosimy o mocno zaciśnięte kciuki. Prosimy także o coś jeszcze – o choć kilka złotych wsparcia do kociej skarbonki, która świeci pustkami. Leki, badania, dobra karma, wszystko to kosztuje, a u nas liczba podopiecznych powoli dobija do 200. W tej sytuacji liczy się każdy grosz.
Ładuję...