Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W imieniu Wendy i maluszków dziękujemy z okazane wsparcie! Maluchy rosną zdrowo, rozrabiają i niebawem będą rozglądały się za nowymi domami. Wendy wkrótce czeka kastracja i mamy nadzieję, że i do niej uśmiechnie się los i znajdzie swojego człowieka. Gdyby nie wasza pomoc te koty nie miałyby szansy na lepszy los. To dzięki Wam ją dostały! Jesteście NIESAMOWICI!
Kociaki rosną więc najwyższy czas zabrać się za profilaktykę. U mamy walczymy też z świerzbem usznym.
Małe głodomory już zaczynają same jeść :)
Historia tej kotki i naszej fundacji zaczęła się w połowie kwietnia. Zgłoszona nam została kotka z podejrzeniem ciąży, w miejscowości nieopodal Rzeszowa. Natychmiast dostarczyliśmy na miejsce klatkę samołapkę i poinstruowaliśmy karmicielkę jak ma łapać kotkę.
Niestety kotka była bardziej cwana niż my. Skutecznie obchodziła klatkę, wyciągając jedzenie łapką, nigdy do klatki nie weszła. Próby łapania trwały 2 tygodnie i nic nie dały. Początkiem maja kotka zniknęła. Obawialiśmy się najgorszego - że urodziła gdzieś na działkach i nigdy nie znajdziemy jej dzieci. Nasze obawy potwierdziły się kilka dni później, kiedy kotka ponownie pojawiła się na strawę, chuda jak patyczek. Wiedzieliśmy, że gdzieś urodziła. Mieliśmy dwa wyjścia - albo zlokalizować maluchy i zabezpieczyć całą kocią rodzinę, albo poczekać aż kotka sama wyprowadzi maluchy.
Minęło znowu kilka dni, a obserwacja kociej mamy spowodowała, że udało się znaleźć dzieci. O dziwo kotka bez problemu pozwoliła się zapakować razem z dziećmi do transportera i zabrać do domu. Tu okazało się, że maluszki są całe i zdrowe, a kocia mama to mega miziak. Trochę odetchnęliśmy, choć mieliśmy świadomość, że to kolejna kocia brygada na pokładzie.
Tak bardzo chcieliśmy zapobiec pojawieniu się kolejnych maluchów na tym świecie, ale czasem los decyduje inaczej. Wolontariuszki poświęciły mnóstwo czasu na szukanie maluchów, więc teraz musimy o nie powalczyć. O ich zdrowie, komfort, opiekę weterynaryją, profilaktykę, a w przyszłości dobre, nowe domy.
Te kluseczki niczemu nie są winne, że przyszły na świat. Mamy nadzieję, że od teraz los będzie im sprzyjał, a Was, drodzy pomagacze, jak zwykle prosimy o niewielkie wsparcie.
Ładuję...