Zmielony żywcem!

Zbiórka zakończona
Wsparło 1 658 osób
12 390 zł (123,9%)

Rozpoczęcie: 18 Marca 2018

Zakończenie: 25 Marca 2018

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

[Aktualizacja 23.03.2018]

Bardzo dziękujemy za wszystkie wpłaty. Dziękujemy za Wasze dobre serca, które pochyliły się nad cierpiącym pieskiem.

Edi jest w klinice całodobowej w Warszawie. Jest pod opieką specjalistów. Stan jest ciężki, ale stabilny. Piesek zaczął jeść papki mięsne samodzielnie, co dobrze rokuje. Jest na kompilacji antybiotyków i codziennie ma przemywanie, przepłukiwanie i zabezpieczanie ran, przetok w pyszczku i jamie gardłowej.

Dziś odwiedziny okulisty, bo piesek albo widzi słabo albo nie widzi wcale. Czeka go operacja wyciągania śrutu, ale badania są bardzo słabe.

Musimy poczekać. Są też dobre wieści. Edi zaczął machać ogonkiem. A to najważniejsze, że u tego pieska pojawiła się radość!

[Aktualizacja 19.03.2018]

Edi jest po prześwietleniu, znaleźliśmy u niego w ciele śrut. Ktoś do niego strzelał!

Pies miał rany od pogryzień. Stare, starsze, najstarsze. A na nich kolejne. Nowe, nowsze i najnowsze. Wszystkie bóle trudno wymienić. Cierpienie niewyobrażalne!


Późny wieczór. Telefon. Zdenerwowana kobieta nie może opanować emocji. Na jej posesji przebywa obcy pies. - Nie widać, a słychać - relacjonuje. - Pies skowycze i wyje, a ja boję się do niego podejść.

Wcześniej zgłosiła sprawę na policję w Karczewie, niedaleko Otwocka. Policja nie chce przyjechać i udzielić pomocy psu. - Funkcjonariusze mają ważniejsze sprawy -  słyszy.

Ciemny wieczór, temperatura na dworze minus dwanaście! Jedziemy!

Inspektorki TPZ Teresa i Agnieszka wsiadają w samochód i udają się na miejsce. W między czasie pies przeczołgał się i schował w tujach. Na śniegu pozostawił ślady krwi.


Przy zapalonej latarce inspektorki widzą umęczonego, udręczonego psa. Zwierzę umiera w cierpieniu i bólu. Pakują psa w koc. Szybko do weterynarza! Z pieska ucieka życie. Droga śliska. Życia psa jest najważniejsze!

Na stole, przy świetle lamp, ukazuje się przejmujący widok.  Krwawe rany szokują nawet weterynarza. Pies jest cały  pogryziony. Rany na głowie... Szyi... Nie ma na ciele miejsca bez krwi.  Krwawią nawet zabliźnione rany. A  świeże rany nie dają się zatamować. Masakra!

Na tym psie ktoś trenował psy do walki? Był gryziony non stop?  To straszne! Pies przeżył piekło! To ludzie zgotowali mu ten los. Jego gardło jest dziurawe jak sito. Szczęka połamana, zrośnięta i znowu połamana. Wszystko w ropie, we krwi i w śmierdzącym śluzie. Ropa wydrenowała dziury w szczęce i w gardle. Martwica w pyszczku i oddzielające się martwe tkanki. Jedno wielkie grzęzawisko. 

Ten bezimienny pies prosi o pomoc. Widać to w jego smutnych, przerażonych oczach. Musimy skrócić jego cierpienie. On chce żyć. Ma około 7-8 lat. Dajmy mu dobre życie. Pies liże nas po rękach, a nam ciekną łzy z bezsilności.

Uratujmy go! Wyślij chociaż jednego sms-a!

Szukamy oprawców!

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 1 658 osób
12 390 zł (123,9%)